niedziela, 23 maja 2010

Simcha!

Słońce z wysokości swego majestatu pali w odsłonięte głowy ludzi rozpełzłych po Rynku w okolicach południa. Stoję pod pomnikiem Aleksandra hrabiego Fredry i napawam się widokiem... no właśnie, czego? Prowizorycznej sceny, na której stawia pierwsze kroki jakiś młodociany zespół rockowy? Ludzi spędzających czas na bezcelowym łażeniu, jedzeniu lodów i robieniu sobie zdjęć? Nie. Zamiast tego wolałabym słuchać śpiewu ptaków na łące, a ludzie... ludzie w zasadzie są elementem neutralnym. Napawam się widokiem baniek mydlanych niesionych wiatrem wciąż wyżej i wyżej.

Napawam się tylko przez chwilę, potem przemykam wąskimi uliczkami Wrocławia, szorując spódnicą po ziemi, chwytam zaciekawione spojrzenia przechodniów... W końcu zatrzymuję się na dziedzińcu Synagogi Pod Białym Bocianem. Ludzie zbierają się powoli i nieśmiało, oglądają ulotki, kupują książki, płyty.

Kurz wznosi się nad jasnym brukiem. Z okien dookoła ciekawscy wystawiają głowy - szczególną uwagę przykuwa łysy, porządnie zbudowany pan, chowający się przed słońcem w cieniu rozwieszonej na sznurku dziecięcej bluzki. Szuranie, tupot, muzyka, oklaski. Jest na co popatrzeć. 30 osób trzyma się za ręce i w okręgu tańczy żydowskie tańce. Najpierw spokojnie, "Radujmy się, powiedział rabin", potem budzimy kochanka tupotem w "Wieczorze róży", ale już za chwile tempo rośnie, biegamy, skaczemy, unosząc ręce krzyczymy "Simcha!". I Radość rzeczywiście z nas bije, taniec jest przyjemnością. Godzina, tylko godzina, to zarazem aż godzina dla własnego samopoczucia.

Coraz bardziej utwierdzam się w tym, że interesuje mnie bardziej ta kultura. Rekrutacja za dwa tygodnie, może jakoś się uporam z podstawowymi wiadomościami do tego czasu... Pozwólcie mi tańczyć!

4 komentarze:

  1. Witaj! Podoba mi się Twój blog. Trafiłam tu przypadkiem i bardzo się cieszę. Pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu.
    PS. Inspirujący wpis mimo że ja bardziej interesuję się kulturą celtycką. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zaciekawione spojrzenia przechodniów mówisz? asia - gwiazda przejść ulicą spokojnie nie może! o losie! czy aby fredro z pomnika też nie zerkał w twoją stronę?

    OdpowiedzUsuń
  3. @jatowiem- gdybyś uważnie przeczytał tekst, zamiast robić to jedynie w celu płaskiej krytyki, nie przekręcałbyś cudzych słów. być może prelegentka, z której sie tak naśmiewasz, zwraca uwagę strojem- czy chwytając zaciekawienie tym samym chwyta zachwyt? niekoniecznie, a powiem ci, że ubierając się oryginalnie nawet w takim mieście jak Wrocław, zwraca się uwagę (we współczesnej modzie, jeśli jesteś w tej kwestii tępy, szorowanie długą spódnicą po ziemi jest dość rzadko spotykane a tym samym rzuca się w oczy). pytałam Fredry, co Ci odpowiedzieć w jego imienu, ale kazał przekazać, że nie ma Ci nic do powiedzenia;] najwyraźniej ma ważniejsze sprawy na głowie, niż krytykowanie dziewczyny, której się nie zna. a krytykujesz tak osobiście, jakbyś co najmniej był zranionym zwierzęciem, które próbuje się odgryźć. dziewczyna pisze barwnie o tym co ją spotkało w życiu, Tobie nic do tego. takie jest założenie bloga i jak to mówią- nie podoba się to won.

    OdpowiedzUsuń
  4. tak, w kwestii "współczesnej mody" jestem tępy i nie mam ambicji się na niej znać. moja wiedza modowa kończy się na roku 1967, a i tak jest niekompletna. postanowiłem po prostu zacząć od początku.

    ależ ja nie próbuje się odgryźć. w moim odczuciu to ty przybyłaś tu z odsieczą, aby kąsać i ujadać.

    w takim mieście jak wrocław zwraca się uwagę na przykład nie będąc pedałem. a dziewczyn ubranych tak "mozaikowo" jak asia jest (zbyt) wiele.

    według założenia "jak się nie podoba to won", to publiczność jest od tego, żeby jej się podobało (zawsze). aby uniknąć sytuacji, że komuś się nie spodoba należy a.pisać do szuflady b.poetyzować w statusach na fb i gg, licząc że nikt znajomy złego słowa nie powie (nigdy).

    twoje rozmowy z fredrą są niepokojące. martwię się.

    OdpowiedzUsuń